Znalazłem ciekawy wpis w archiwum Mike'a Brothertona (to pisarz SF i astronom którego blog czasem czytam) dotyczący mensy i ludzi, którzy do tej organizacji należą. Kluczowe słowo, którego używa większość krytyków mensy to 'underachiever', czyli osoba, której idzie w życiu gorzej niż jej rodzice i znajomi oczekiwali w oparciu o talenty i osiągnięcia szkolne tejże osoby. David Brin również używa tego słowa w odniesieniu do, przede wszystkim, stereotypowych libertariańskich i obiektywistycznych mensaninów, którzy rzekomo obwiniają socjalistyczny i opresyjny system rządowy i lewicę za swoje niepowodzenia przedsiębiorcze. W przyszłości zrobię wpis zawierający listę ciekawych ludzi, do których tych dwoje należy i których działalność online śledzę.
Co do wysoce inteligentnych ludzi, mam swoje własne przemyślenia. Często idzie im dobrze w szkole; być może za dobrze. W podstawówce pracę z matematyki, która przeciętniakowi zajmuje godzinę, wykonują w dziesięć minut. Jeśli jednak dzieje się to zbyt często, może to ich źle nastawić do życia. Niektórzy z nich mogą uznać, że wszystko w życiu będzie im szło szybko i łatwo. Po co poświęcać pięć lat życia na doktorat? Za dużo zachodu, skoro w tym czasie można by było robić tonę innych ciekawszych rzeczy. Opóźnianie gratyfikacji to problem, z którym sam się borykam ale ja mam wymówkę; nie jestem elitą ludzkości. Ponadto, nie akceptuję redukcjonistycznego poglądu, że istnieje tylko jeden rodzaj inteligencji, która liczy się w życiu. Argumenty, którymi dysponuję na poparciu tego poglądu, poza wyżej wymienionym stereotypem 'underachiever' i innymi, które wylicza Mike Brotherton to moje własne doświadczenie; chodziłem w szkole średniej do klasy o profilu matematycznym i chociaż byli w niej ludzie bardziej uzdolnieni matematycznie ode mnie, to zazwyczaj radzili sobie dużo gorzej z nauką języków. Właściwie, to po prostu kolejny przykład na rzecz argumentu Mike'a.
Czytałem w przeszłości komentarze do innych blogów i artykułów wystawiających podobne do powyższego argumenty i wiem, jak niektórzy (niektórzy! - większość jest całkiem otwarta i życzliwa) mensanie na nie reagują. Szczególnie samozadowoleni i cyniczni spośród nich po prostu zakładają, że osoba przedkładająca argument słabo sobie radzi w testach logicznych/matematycznych, w których oni wiodą prym i próbuje się dowartościować zaniżając znaczenie tychże testów. Właściwie, ta reakcja jest chyba nawet powszechniejsza wśród nie-mensan.
Na koniec chciałbym dodać, że do opisanych wyżej ludzi, którzy nie oczekują żadnych trudności w życiu należał Stephen Hawking. Na studiach spędzał średnio godzinę dziennie na nauce. Oczywiście, mógł sobie na to pozwolić dysponując taką inteligencją i studiując fizykę, w której nie ma wiele do wkuwania, ale jego znudzone nastawienie do życia zmieniło się stopniowo kiedy dowiedział się o swojej chorobie. Napisał o tym w swojej książce "Czarne dziury i wszechświaty niemowlęce".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz