W tym poście postaram się wyjaśnić alegorię wampira, wilkołaka i zombie. Nie są to oryginalne przemyślenia; sam dowiedziałem się tych rzeczy dopiero niedawno i dziwi mnie, że nie są lepiej znane.
===WAMPIR===
Tu sprawa jest prosta; jest to hiperbolicznie i alegorycznie przedstawiony archetyp bogatego arystokraty, który wyzyskiwał cywilizację ludzką przez 99% jej historii. Pije krew, z reguły należącą do ludzi niższych warstw społecznych. Czyni to bezkarnie, ponieważ ofiar wampira prawo nie chroni w równym stopniu, co jego oraz, czasami, ponieważ wampir przekupił lokalne władze. Wampiry są zazwyczaj zamożne, bardzo nieliczne w porównaniu z ich ofiarami i operują w absolutnej tajemnicy. Zachowanie w tajemnicy ich działalności jest dla nich najważniejsze. Gdyby wyszła ona na jaw, lokalni chłopi i mieszczanie chwyciliby za widły i pochodnie i wzięliby rezydencję wampira szturmem kończąc jego nikczemną egzystencję. A potem żyliby w pokoju i anarchicznej utopii. Warto zwrócić uwagę, że w miarę jak cywilizacja ludzka postępuje, a przejrzystość społeczna rośnie, utrzymanie krwiopijczych skłonności w tajemnicy przychodzi wampirowi coraz trudniej. Piramidową, sztywną hierarchię feudalną zaczęliśmy poważnie zwalczać w czasach oświecenia, a dopiero po drugiej wojnie światowej osiągnięto prawdziwie widoczne rezultaty na tym polu.
Czy istnieje film, w którym występuje większość lub wszystkie te paralele? Z pewnością istnieje wiele takich filmów, ale ja obejrzałem jak dotąd tylko jeden: Wywiad z wampirem. Alegoria bogatego arystokraty-wyzyskiwacza nie mogłaby być tu wyraźniejsza. Wraz z ostatnią, najważniejszą paralelą, którą nie jestem pewien czy jakikolwiek inny film uchwycił; życie wampira staje się, na przestrzeni wieków, coraz trudniejsze. We współczesnym świecie życie wampira jest niewątpliwie trudniejsze niż w minionych erach, w których nie istniały demokracja, sądy i konstytucje gwarantujące wszystkim obywatelom równe prawa. Wampir rozumie, że jego czas przeminął. Gdzie widzimy podobny sentyment? Wśród elfów we Władcy pierścieni. Ale to temat na osobny post.
Rozumiejąc alegorię wampira rozumiemy, dlaczego tak wiele ostatnio nakręconych filmów o wampirach jest tak głupich. Przedstawianie wampirów jako buntowniczych nastolatków lub stado zwierzęcych kryminalistów zupełnie mija się z tym, co wampir ma reprezentować.
===WILKOŁAK===
Wilkołak to stworzenie modernizmu. Reprezentuje on klasę średnią. Podobnie jak wampir, musi swoją klątwę utrzymywać w tajemnicy, ale w przeciwieństwie do niego, nie może liczyć na obojętność lub nawet przychylność władz. Jego klątwa daje o sobie znać raz na miesiąc, gdy księżyc osiąga pełnię... oraz gdy przychodzi zapłacić podatki i czynsz. Życie wilkołaka nie jest łatwe. Często ma rodzinę do utrzymania, hipotekę do spłacenia, tak więc zrozummy go i wybaczmy mu, że raz na miesiąc musi wyładować stres i dać jakoś upust swoim emocjom! W jakim filmie uchwycono tą alegorię? W Nastoletnim wilkołaku, oczywiście!
===ZOMBIE===
Zombie reprezentuje oczywiście klasę niższą. Jest słaby w pojedynkę i bezmyślny, ale nadrabia to swoją liczebnością. Z zombiakami nie można negocjować i ZAWSZE dysponują przewagą liczebną. Ich rodzaj jest tak niebezpieczny i zaraźliwy, że często jedno ugryzienie zombiaka zamienia cię w jednego z nich. Ideologia marksistowska była przez większość XX wieku BARDZO atrakcyjna i kusząca. Amerykanie podczas zimnej wojny słusznie paranoicznie obawiali się powszechnego ruchu socjalistycznego w swoim kraju, gdyż podżegnięcie ludzi do buntu wobec niesprawiedliwości kapitalizmu jest bardzo łatwe. Nie trzeba do tego mistrza demagogii, chociaż charyzma niewątpliwie się przydaje.
Zombie jest swego rodzaju ewenementem. Zaskakująco dużo ostatnio powstaje filmów o zombie i odnoszą one zadziwiające sukcesy finansowe w porównaniu z filmami o wilkołakach i wampirach. Czy samo porównywanie zombie do klasy niższej wystarcza, żeby wyjaśnić ten fenomen? Nie. Alegoria i tak nie jest doskonała. Możliwe, że fenomen zombie trafia w coś głębszego w naszej psychice. Oto hipoteza: przez większość historii, ludzie i ich przodkowie żyli w niewielkich grupach i plemionach liczących co najwyżej 200 osobników. Każdy znał każdego - w mniejszym lub większym stopniu - przynajmniej z widzenia. Ludzie spoza grupy byli postrzegani jako niebezpieczni, niegodni zaufania, gorsi, a nawet zezwierzęceni. Swoją drogą, właśnie ta podejrzliwość wobec obcych jest prymitywnym przejawem głęboko zakorzenionej w nas skłonności do szowinizmu i rasizmu, która ma podstawy ewolucyjne. Mógłbym się rozpisywać o ewolucyjnych przyczynach szowinizmu ale dla naszych tutaj celów starczy powiedzieć tyle: życie w wielkich miastach liczących tysiące, a nawet miliony osobników, nie jest dla nas naturalne. Każdego dnia widzimy nieznane twarze, obcych, którzy mogą nie dzielić naszych wartości i poglądów. Obcych, którzy w ciemnej uliczce mogą na nas napaść, zabić i ukraść klucze do naszego domu, żeby tam zgwałcić naszą żonę. Ok, to ostatnie zdanie to może lekka przesada, ale należy poważnie rozpatrzyć możliwość, że to właśnie ten prymitywny strach wobec obcych karmi naszą perwersyjną fascynację zombiakami; tym monolitycznym oceanem podobnych do nas, a jednak bezrozumnych, stworów mających tylko jeden cel: zabić lub dodać do swojego grona wszystkich, których kochasz i zniszczyć wszystko co cenisz. Przykłady w filmie? Zbyt wiele, by tu wymieniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz